Dziś znów wpis, mówiący trochę więcej o mnie i moich upodobaniach...
pewnie trochę się ponudzicie czytając :P
ale do rzeczy.
***
LUBIĘ:
1. fakt, że haftu krzyżykowego można się nauczyć błyskawicznie (stawiania x jest banalnie proste, choć najpierw trzeba poczytać o co w nim tak naprawdę chodzi, bo poznanie zasad, w każdej dziedzinie jest istotne),
2. możliwość wyboru materiałów z jakich się tworzy (mamy wiele rodzajów materiału, na którym wyszywamy, wiele rodzajów muliny).,
3. oczekiwanie na efekt końcowy, jakie towarzyszy wyszywaniu kolejnego wzoru...dla mnie to motorek, który motywuje mnie do stawiania kolejnych xxx;
4. backstitch...wiem, dziwna jestem, ale właśnie dzięki nim haft nabiera trójwymiarowości i pozwala wydobyć detale danego wzoru,
5. wszelkie "przydasie"...mam na ich punkcie bzika...uwielbiam wszelkiej maści organizery, różnego rodzaju kanwy, aidy, lny...mam swoje ukochane nożyczki;
6. mulinę DMC...wyszywałam też Ariadną, Anchor, ale dopiero DMC oferuje taką paletę barw, która wydobywa głębie i prawdziwość wzorów (mam już prawie cały zestaw podstawowych kolorów :D);
7.poszukiwać nowych wzorów...właśnie w necie znalazłam cudną serię zielnika, który zawładną moim umysłem;
8.oglądać prace innych...korzystać z ich doświadczenia, pytać o rady...zawsze można się czegoś nauczyć, czy zwyczajnie uniknąć popełnienia błędu;
9. mieć całkowity spokój gdy wyszywam...stan trudny do uzyskania, przy trójce dzieci + jednym dużym dziecku, ale czasami się udaje...wtedy xxx tak szybko przybywają;
10. zakupy związane z haftem...aż ręce świerzbią żeby klikać kiedy wchodzę na strony ulubionych pasmanterii internetowych :)
NIE LUBIĘ:
1. wyszywać dużych projektów...czas oczekiwania na efekt końcowy stanowczo mnie zniechęca;
2. gdy mulina się plącze, siepie lub kończy przed postawieniem ostatniego krzyżyka danego koloru;
3. gdy mi ktoś przeszkadza w czasie wyszywania, skoro sam poradziłby sobie świetnie z daną czynnością (czasami mam chęć wbić igłę między oczy takiemu delikwentowi, ale nie martwcie się, to TYLKO chęć ;);
4. wysokich cen "przydasi"...dlaczego materiały dobrej jakości muszą tyle kosztować...ale mówi się trudno i kupuje się dalej;
5. dni niemocy twórczej...każdy z nas chyba czasami takie ma...niby może wyszywać, a igła jakoś nie chce wchodzić tam gdzie powinna, nitki się plączą, człowiek ma jedynie chęć rzucić wszystko w kont, nawet ukochany wzór;
6. wyszywać kilka razy tego samego wzoru...po prostu nie znoszę tego, a robótka wtedy wlecze się jak mucha w smole;
7. UFOków...mam wtedy poczucie, że poległam...coś zaczęłam, ale nie skończyłam i tak na dobrą sprawę nie mam ochoty do tego wracać...czuje się wtedy winna.
***
Chyba jednak potrafię znaleźć więcej tego co lubię, niż nie lubię, bo dumam, dumam i nie mogę wymyślić, czego jeszcze nie lubię w hafcie krzyżykowym.
Znów wiecie o mnie troszkę więcej ;)
Pozdrawiam!