Dziś napiszę o moich innych wybrykach, tzn. o tym, że mówiąć nie skromnie ;) , mam trochę talentu kulinarnego...tak przynajmniej mówi mój mąż :D
Dziś postanowiłam podzielić się przepisem na
CIASTO MAŚLANE.
W oryginalnej wersji, znalezionej gdzieś w czeluściach internetu było z jabłkiem, ale ja nie byłabym sobą gdybym nie wypróbowała innych kombinacji ;)
Robiłam go już wg. oryginalnego przepisu, czyli z jabłkiem, ponadto: z truskawkami, z jagodami, z jeżynami, oraz prezentowaną Wam dziś wersją...z wiśniami (tu mrożone, bo to jeszcze nie sezon).
Ale do rzeczy.
Potrzebne są:
2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka cukru
1 kostka margaryny (ja daję Kasię)
4 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia (koniecznie świeżo otwartego)
owoce (kto co lubi, ale nie za dużo bo ciasto nie wyrośnie + zrobi się zakalec)
Najpierw rozpuszczamy sobie margarynę (robię to w rondelki, na małym gazie, mieszając co jakiś czas),
po czym lekko ją schładzamy.
Następnie ubijamy pianę z białek, dodajemy cukier, po czym (nadal ubijając - robię to mikserem) dodajemy żółtka jaj, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia (partiami).
Na końcu jest trochę ciężko dla miksera, ale po dodaniu schłoodzonej margaryny ciasto się rozrzedzi i bez problemy da się wymieszać. Mieszamy aż do powstania tzw. "pęcherzyków", ciasto musi być napowietrzone, dzięki czemu będzie bardziej puszczyste po upieczeniu :)
Gotowe ciasto wykładam do prostokątnej blaszki lub tortownicy wyłożonej papierem dopieczenia, na ciasto kładziemy owoce i do pieca nagrzanego do 180 stopni C.
W oryginalnym przepisie ciasto ma się piec 50 minut, ja piekę ok. 30-40 minut...sprawdzam patyczkiem czy jest suche i wyjmuje, bo po 50 minutach jest zwyczajnie spieczone i nieładnie brązowe :(
Tak wygląda moje
Z dedykacją dla Agnieszki D
SMACZNEGO :)
A na deser pokażę na jakim etapie jest moja róża,
chyba już nabiera właściwego kształtu :)