Jak wspominałam, wzięłam udział
w VI edycji konkursu Inspirujemy Kolorem.
Był to mój pierwszy raz
i nawet nie przypuszczałam,
że będę miała możliwość
uczestnictwa w gali rozdania nagród,
Powiem Wam szczerze,
wydarzenia jakie miały miejsce jeszcze we czwartek spowodowały,
że do piątkowego rana wyjazd wisiał na włosku...
a raczej na paznokciu...mojego ślubnego ;)
Mąż jednakże był do tego stopnia dumny,
że moje prace zawisną w tak zacnym miejscu,
że nawet przeszywający ból
nie przeszkodził nam w podróży do Łodzi.
Kochanie...jestem Ci niezmiernie wdzięczna!
Ale do rzeczy...
napiszę szczerze...zdjęć nie mam,
albo inaczej...mam, ale są do tego stopnia beznadzieje,
że wolałam posłużyć się tymi z katalogu.
Wystawa była tak (moim zdaniem) niefortunnie zlokalizowana,
że zamiast haftów to widać na nich odbijające się okna lub lampy :(
Prace były różne tematycznie, przeważały tzw. kolosy...
czyli zupełnie nie moja bajka.
Smutne było to, że osoby zajmujące się aranżacją wystawy
chwilami chyba nie myślały nad tym co robią...
hafty zawieszone w złej orientacji robiły naprawdę złe wrażenie.
Czy powyższe bratki nie powinny być powieszone inaczej?
Sampler
Eli prezentował się pięknie...
niestety wystawca nie zadbał aby materiał został odpowiednio napięty :(
Tu piękne prace
Asi ...obrączki zrobiły na mnie wielkie wrażenie :)
Tu widać wyróżnioną Jemiołuszkę...
mnie jednak bardziej urzekł Dzięcioł...
wiadomo kocham jesienne barwy.
Hafty wyjątkowo staranne!
Na tej stronie widać Błękitne Tancerki
Chagi
Na żywo prezentowały się pięknie.
Poniżej znajduje się jabłko w złotej oprawie...
wyjątkowo kunsztownie wykonany haft.
Bardzo ładne bukiety róż...
te w wazonie właśnie goszczą na moim tamborku :)
Dwa hafty osoby, która uzyskała I miejsce w konkursie...
jeden, którego nie tylko ciekawy wzór przyciągnął moją uwagę
(na żywo było widać, że wyszywano go rzędami, chyba po 10 x)
i drugi, który wykonany perfekcyjnie (ten zwycięski).
Jak to się stało, że autorką jest ta sama osoba...
pozostaje dla mnie zagadką.
Spodobały mi się torebki...
lubię użytkowe wykorzystanie haftu :)
Za kolosami nie przepadam,
ale Jezioro ma coś w sobie.
Wenecja też przyciągała wzrok...przynajmniej mój.
Nova
Joanny robiła ogromne wrażenie...
tyle kolorów i rodzajów ściegów...
szkoda że nie została zauważona przez Jury.
Za to torba z wzornikiem nici DMC zyskała aplauz...
szkoda tylko, że jej ekspozycja była tragiczna :(
Poszewka z mieczykami wyszytymi haftem płaskim
prezentowała się wspaniale...zawsze miałam słabość do tych kwiatów.
Spodobały mi się też irysy...połączenie haftu krzyżykowego,
wstążeczkowego i koralikowego.
Zimorodek wykonany haftem płaskim wyglądał zjawiskowo.
Dojrzewanie...tylko wyróżnienie,
ale praca przykuwająca wzrok niejednego obserwatora.
Inne prace nie zrobiły piorunującego wrażenia,
zresztą czas na oglądanie był dość okrojony.
Moje odczucia...
uważam, że było warto jechać do Łodzi
i zobaczyć wszystko na własne oczy.
Nieważne, że moje prace pozostały niezauważone.
Fakt, że mogłam zobaczyć
hafty innych hafciarek/hafciarzy jest bezcenne.
Poznałam Elę i Joannę...bardzo mi było miło dziewczyny,
że czekałyście przy moich haftach:D
Szkoda, że nie mogłyśmy pogadać dłużej...
może kiedyś uda się to nadrobić,
zwłaszcza, że Joanna jest z sąsiedniej Bydgoszczy ;)
Mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w kolejnej edycji...
zapałam miłością do jakiegoś wzoru i po przelaniu miłości na len
pokażę Polsce moje "dzieło";)
Kto wie co przyniesie przyszłość...
nie ma co się poddawać...
gusta ludzi (Jury) się zmieniają...i szansa zawsze jest...
kto nie próbuje, ten się nie przekona...
próbujcie zatem...warto pokazać innym,
że haft jest wciąż żywy
i zajmują się nim osoby w coraz młodszym wieku.
Tym co dotrwali do końca mojej tyrady - DZIĘKUJĘ,
tym co polegli już na początku - ROZUMIEM ;)
Wszystkim - DZIĘKUJĘ, że zaglądacie!