Nie wiem kiedy,
ale minął już 3 tydzień wyszywania kwiatuszków.
Po ostatnich perypetiach z różą
tempo spadło, bo i ochota gdzieś na spacer poszła.
Troszkę jednak przybyło,
ale żeby nie być gołosłownym pokazuje zdjęcia
IRYS
Jak widać, główny kwiat w kolorze jest prawie wyszyty,
za chwilę zacznę wyszywać detale w sepii,
a dopiero potem przełożę tamborek.
RÓŻA
Udało mi się w 80% wyszyć drugi kwiat oraz zacząć pączek.
Po tym feralnym dniu jakoś już leci bez pomyłek, choć wyszywając kolorami,
co chwile łapie się na tym,
że jakiś fragment pominęłam i muszę za chwilę wracać do konkretnego,
odłożonego przed chwila, koloru.
Jak skończę ten haft, to chyba upije się z radości :P
Albo zrobię duuuuże przydasiowe zakupy :P :P
*
Dziękuję Wam za słowa otuchy pod ostatnim postem :)
Podniosłyście mnie na duchu.
Przed Świętami już zapewne nowego posta nie będzię,
więc życzę Wam...
...oby zima nie zdecydowała się wrócić akurat na Wielkanoc...