To jeszcze nie koniec!
Udało mi się skończyć kolejną miechunkę,
ale do końca jeszcze jedna i liście.
Ostatnio trochę miałam zawirowań i stresów
i do haftowania zwyczajnie nie miałam głowy.
Kolejna miechunka powstawała w tempie ślimaczym,
ale gdy emocje troszkę opadły
ruszyłam z kopyta
i kolejną mam odhaczoną ;)
Żeby nie być gołosłownym
kilka zdjęć...
na początku były ogniste pomarańcze ;)
potem doszło trochę żółci..
po czym zaczął padać śnieg...najpierw bardzo nieśmiało...
by na końcu okryć główkę miechunki białą pierzynką :)
Kontury przy tym egzemplarzy były bardzo delikatne,
więc uporałam się z nimi migusiem.
W celu przejścia do miejsca,
gdzie będzie dalej kontynuowała wyszywanie,
zdjęłam tamborek
i zrobiłam kilka ujęć tego co już jest :)
Suszone miechunki mam dzięki Agnieszce Jarzębinowej.
Dziękuję Agnieszko!
Niestety dzięki braku myślenia listonosza
większość miechunek poszła na straty,
ale kilka udało mi się uratować...
liczę po cichu,
że dotrwają do finału wyszywania tego wzoru ;)
Teraz mam zagwostkę,
jak tamborek z haftem przymocować do uchwytu,
na którym wyszywam...
obawiam się o stan haftu,
ale może nie będzie tak źle.
*
Na koniec pochwalę się jeszcze prezentem urodzinowym
od Magdaleny :)
Dostałam kubeczek i podkładkę z Wiórcią :D
Przydasie, słodkości i śliczną karteczkę.
Dziękuję Ci Madziu raz jeszcze!
**
Dziękuję za komentarze pod ostatnimi postami...
cieszę się, że jest parę osób,
którym podoba się to co wychodzi spod moich rąk :D