piątek, 28 listopada 2014

Candy u Marty

Na blogu Papierowo, scrapowo, artystycznie...Marta organizuje CANDY.
Zabawa jest warta świeczki, 
bo można zdobić bardzo fajne świąteczne tekturki, w sam raz na świąteczne kartki i nie tylko.
Czasu mało, bo tylko do 30.11, więc kto ma ochotę niech pędzi na bloga Marty!


Im więcej chętnych tym więcej osób może zgarnąć zestaw, 
bo po przekroczeniu kolejnej 10 uczestników candy organizatorka dorzuca kolejny zestaw dla kolejnego szczęśliwca :)
Ktoś chętny? 

Haft jednego dnia ;)

Wczoraj miałam tzw. urlop wypoczynkowy ;)
Dziewczyny posiadające dzieci wiedzą jak taki dzień może wyglądać...
dla tych nie w temacie, napiszę tylko, że nie ma to nic wspólnego z wypoczynkiem :P
Gdy maluchy pozwoliły i nie miałam nic innego do zrobienia, 
to siedziałam i haftowałam misiaka Lickle Ted
 zamieszczonego w 128 numerze czasopisma The Word of Cross Stitching.
Haftowało się przyjemnie. Zaczęłam z rana a skończyłam ok. 22, 
bo w tzw. międzyczasie byłam na 2-godzinnym zebraniu rodziców u córki ;)

Ale do rzeczy...
zapraszam na kawkę z misiem :)


Materiał: len Belfast 32 ct, kolor Raw
Mulina DMC:10 kolorów
Wielkość: 28 krzyżyków na 54 krzyżyki

A teraz zbliżonka





To tyle...maleństwa ostatnio u mnie królują, ale może w końcu padnie na coś poważniejszego, bo naprawdę chciałabym, ale jakoś nie mogę się zdecydować.

Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za odwiedziny :D

wtorek, 25 listopada 2014

Dzień Pluszowego Misia

Dzisiejszego dnia obchodzony jest Dzień Pluszowego Misia...
wszystkie przedszkolaki bardzo dobrze o tym wiedzą :)
Przypadkiem wczoraj udało mi się zakończyć wyszywanie jednego z misiów Tatty Teddy,
ten jest w zimowej odsłonie...wzór pod tytułem Parcel Delivery.
W sam raz na dzisiejsze święto :D

Miś prezentuje się tak 
 

Wyszywany na lnie Belfast 32 ct w kolorze Raw
Mulina Anchor - 15 kolorów
Śnieg wyszywałam muliną DMC Light Effects E5200
Śnieżynki to koraliki Mill Hill nr 02016

Wzór trochę zmodyfikowałam, z uwagi na średnią czytelność backstitchy ( kilka było podobnych w legendzie i za nic w świecie nie mogłam tego rozszyfrować) i efekt jest taki a nie inny.
A teraz trochę fotek.










To tyle przynudzania :P
Jeszcze myślę, jak go wykorzystam...może coś się wymyśli ;)

Stwierdzam, że moje samopoczucie jest naprawdę o.k.
Pomimo bardzo ciężkiej nocy z niedzieli na poniedziałek wczoraj wieczorem miałam z chęcią siadłam do xxx i wyszywałam do 22. Czuję moc :D
Nawet nie wiecie jak się z tego cieszę!!!

***

Dziękuję, że jesteście ze mną, podtrzymywaliście mnie na duchU w trudnych chwilach...
DZIĘKUJĘ!!!

poniedziałek, 24 listopada 2014

Coś się w końcy ruszyło :)

Chyba w końcu odbiłam się od "dna"!
Nareszcie zaczęło mi się chcieć działać i po kilku krzyżykach nadal mi się chcę :)

 *

Przez weekend zaczęło powstawać TO...może ktoś zgadnie co to.





Wyszywam Jego Mościa na lnie Belfast 32 ct - kolor Raw, 
który kupiłam podczas wspólnych zakupów z 
 Może i one pochwalą się na swoich blogach jakie cuda kupiły :)
Moje zakupy były skromne, ale bardzo mnie cieszą...będę miała na czym wyszywać przez jakiś czas.




Zaopatrzyłam się w spory kawałek lnu Belfast 32 ct w kolorze Antic White oraz mniejszy właśnie we wcześniej wspomniany w kolorze Raw, do tego zakupiłam troszkę koralików, które wykorzystam przy hafcie i igły do wyszywania nimi (zwykłe nie chcą przechodzić przez te maleństwa).
Dziewczyny zgodziły się aby wspólna przesyłka przyszła do mnie, dzięki czemu mogłam "pomacać" to co one zamówiły. Po dokładnym obmacaniu (nie bójcie się, śladów nie ma ;) przesyłkę wysłałam do Ani...zapewne jutro lub w środę będzie już u niej. Ania i Aga umówiły się na wspólną kawę i dalszy podział zakupionych wspaniałości :D
Dziewczyny raz jeszcze dziękuję, że wspólne zakupy! 

**

Z perspektywy czasu stwierdzam, że przerwa w krzyżykach dobrze mi zrobiła, bo zaczęłam wyszywać 2 nitkami co 2 nitki tkaniny i to co wychodzi naprawdę mi się podoba...oczy mi zwyczajnie odwykły od maciupkich krzyżyków i teraz jest o.k., bo w końcu taki sposób wyszywania na lnie 32 ct to jakby wyszywanie na aidzie 16 ct, tylko trzeba troszkę bardziej pilnować gdzie się igłę wbija ;)
Jestem pozytywnie nastawiona...na reszcze, po prawie 2 miesiącach stagnacji i zniechęcenia :D
W domu panuje jakaś "zaraza" - taką pieszczotliwą nazwę wymyśliłam dla jelitówki, która zagościła w miniony weekend i przez tydzień opanowała wszystkich domowników i osoby które miały dłuższy kontakt z moimi dziećmi (moich rodziców)...tylko ja się ostałam...dziwne...ale wychodząc z założenia, że "licho złego nie bierze", to czegóż innego można było się spodziewać :P
Kończąc zatem dzisiejszą tyradę, chorym zdrowia życzę, strapionym wytrwałości (w końcu i dla Was wyjdzie słońce), a smutnym zakupów przydasiowych, bo one zawsze podnoszą na duchu :D

Dziękuję za Wasze ciepłe słowa pod ostatnim postem...dobrze wiedzieć, że kilka osób dobrze mi życzy...buziaki dla Was!

środa, 19 listopada 2014

Co mi w duszy gra...

Dawno nie było mnie na blogu...powód nadal ten sam...moje beznadziejne samopoczucie,
które spowodowało w końcu, że zrobiłam sobie podstawowe badania, żeby jasno stwierdzić 
czy to tylko moje marudzenie, czy faktycznie jest jakiś problem...
JEST...
poziom żelaza w mojej krwi jest daleki od ideału, a i pozostałe parametry morfologii szału nie robią, choć na szczęście tragiczne nie są...chyba te badania zrobiłam w ostatniej chwili...
lekarz stwierdził niedokrwistość i przepisał kurację żelazem...za miesiąc kontrolna morfologia.
Mam nadzieję, że szybko moje życie wróci do normy, bo to w ostatnim czasie normą nazwać nie można było...ciągła  senność, pomimo przesypiania min. 9 h, bóle głowy, męczenie się zwykłymi czynnościami, kłócie w piersiach, rozdrażnienie i ciągłe huśtawki nastroju...
MASAKRA!
Wierzę, że będzie dobrze...najważniejsz, że już wiem z czym trzeba walczyć :)

*

A teraz podenerwuje trochę tych co nie lubią zimy :P
Nie wiem czemu, ale panująca od kilku dni pogoda nastroiła mnie jakoś zimowo...


Marzy mi się pierzyna z grubej warstwy śniegu...biały świat jest taki...
magiczny, tajemniczy, czysty...



Najlepiej jak śniegowi towarzyszy szadź...wtedy to po prostu jest bajka!




Oczywiście najlepiej wtedy siedzieć w ciepłym domu, z kubkiem czegoś gorącego pod ręką i czymś ciekawym do roboty...np. kolejnym haftem ;)


Takie właśnie marzą mi się przynajmniej święta...może w tym roku coś z tego będzie...




Zdjęcia zaczerpnięta z neta...nie mojego autorstwa.

**

Jakiś czas temu Judyta z zaprosiłamnie do udziału w blogowej zabawie.
Postanowiłam odpowiedzić na jej pytania, żebyś osoby, które odwiedzają mojego bloga troszkę więcej mogły się o mnie  dowiedzieć.

Judyta zapytała:

1.Twoje robótkowe marzenie?
Chciałabym wyszyć coś wyjątkowego i stworzyć z tego rzecz, którą będe używać przez długie lata.

2.Najpiękniejsze wspomienie z dzieciństwa?
Wiosenne skowronki...gdy szłam z moją babcią święcić pokarmy na Wielkanoc...zawsze mi się to przypomina gdy słysze te ptaki.

3. Czego byś się chciała nauczyć (w kontekscie ogólnym)?
Opanowania...jestem maksymalnym cholerykiem...wszystko musi być tu i teraz, unaczej jest źle.

4. Gdzie spędziłaś najlepsze wakacje?
W Zakopanym. Mój pierwszy "dorosły"wyjazd z moim (wtedy) prawie mężem.

5. Twoje największe podróżnicze marzenie?
Kraje Skandynawskie...te fiordy, góry, które graniczą z oceanem...ech...

6. Co byś zrobiła z wygraną w totka ;) ?
Pospłacała bym długi ;) Resza powinna wystarczyć na spokojne życie i tony muliny :P

7. Masz możliwość cofnięcia się o 15 lat zmieniłabyś coś?
15 lat temu byłam  na tzw. przededniu osiągnięcia pełnoletności. Czy chciałabym coś zmienić...nie...mogłabym nie mieć wtedy tego co mam teraz...męża, trójki dzieci, fajnej pracy. Po co się cofać w czasie...

8. Jak rozpoczęła się Twoja robótkowa przygoda?
Przez przypadek...już wspominałam gdzieś, że to była miłość od pierwszego wejrzenia...zobaczyłam gazetkę z wzorami i zapragnęłam je zmaterializować...miłam wtedy naście lat...ale to była miłość na całe życie...pomimo małych przerw zawsze wracam do haftu :)

9. Ulubiona pora roku i czemu?
Jesień!
Kocham ją...te kolory, zapach który unosi się w powetrzu, nitki babiego lata, krzyk żurawi, nawet mgły...dla mnie to magia.

10. Jaka jest Twoja największa wada?
Nadpobudliwość. Szybko wybucham i się strasznie nakręcam daną sytuacją.

11. Czym dla Ciebie jest blog?
Nośnikiem moich myśli, sposobem na komunikowanie się, z ludźmi lubiącymi podobne rzeczy.


To tyle o mnie.
Mam nadzieję, że choć część z Was dobrnęła do końca.
Mam nadzieję, że niedługo uda mi się w końcu pokazać jakiś hafcik...
trzymajcie kciuki!


wtorek, 4 listopada 2014

Ktokolwiek widział, ktokolwiek ma...Reine Lucia


Czy ktoś z Was, moi drodzy czytelnicy i obserwatorzy,
ma może schemat tej róży???
Nie wiedziałam o jej istnieniu, ale już wiem...
MUSZĘ   JĄ  WYHAFTOWAĆ!!!

Pomocy!

Candy u Hanulka

Niedawno brałam udział w Candy u sympatycznej Hani na blogu 
Tym razem szczęście uśmiechnęło się właśnie do mnie
i w miniony piątek przyleciały do mnie takie o to wspaniałości :)


 W przesyłce był zestaw do haftu krzyżykowego, cudna lawendowa zawieszka z dziewczynką 
(na Hani blogu zdjęcia są o niebo ładniejsze),
do tego sympatyczna karteczka i słodkości oraz herbatki :)
Haniu dziękuję Ci bardzo !!!

***

Co do moich xxx to nadal posucha...liczę jednak że w końcu to minie...
jak to trafnie określiła Piegucha...marudzę :P