czwartek, 26 marca 2015

Jak po grudzie...

Wczoraj myślałam,
że tamborek z różą wyleci przez okno...
Byłam już taka zła, że szczerze chciałam rzucić haft w kont.
Powodem był ten obszar



Prułam go 3 razy w ciągu godziny.
 Zawsze jakiś jeden krzyżyk był nie w tym miejscu
 i całość się przesuwała nie tam gdzie powinna.
Nie wiem, czy to jakaś pomroczność, czy coś innego.
Niby nie za wiele, ale po drugim pruciu już mulinę musiałam wyrzucić, 
bo się zaczęła przecierać...
Same straty :(
Jak tak dalej pójdzie, 
to zaczynam się zastanawiać czy do czerwca skończę...
a muszę, bo obiecałam.

Nauczka na przyszłość...
nie brać ŻADNYCH zleceń,
 nawet od bliskich.


39 komentarzy:

  1. Ja to nazywam " dniem wolnym od krzyżyków " - tylko wypruwam i odkładam, oczy odpoczywają i na drugi dzień już lepiej - zdążysz na pewno tylko chwilkę odpocznij :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu ja czasem tez mam taka pomroczność i ze 20 razy pruje zanim dojdę do sedna.Powodzenia i nie poddawaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To tak jak i ja przy mojej damie. Nonstop listki mi się przesuwały, aż w pewnym momencie powiedziałam dość. Muszę odpocząć od tej pracy. Dzień minął ja się uspokoiłam , naprawiłam błędy :)
    Odsapniesz troszeczkę będzie lepiej :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Frustracja sięgnęła zenitu :) Ale jak już tak Cię te róże wkurzyły, to już może być tylko lepiej :) Anie się nie poddają! Trzymam kciuki, działaj bo naprawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no jakis pechowy jest ten haft:) a sliczne sa te roze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpocznij jeden dzień i będzie ok. Niestety tak jest z haftami na zamówienie... Ja tez tak mam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Prułaś ale w końcu zrobiłaś tak jak być powinno :-) i to najważniejsze :-) może rzeczywiście przerwa byłaby dobrym pomysłem...chyba, że boisz się, że więcej do tego haftu nie wrócisz...

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też nie lubię pruć, zniechęca mnie to zaraz...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ania - nie ma to tamto - dasz radę, to po prostu nie był dzień do krzyżykowania i tyle

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdarza się, nie ma co się łamać. Odłóż na dzień lub dwa, odpoczniesz i dalej już pójdzie z górki :) Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasem oczy płatają figla, chwila odpoczynku i znowu polecisz z haftem jak burza :) Na pewno do czerwca skończysz, powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  12. he miałam tak samo z piwonią,ale na następny dzień przeszło,także głowa do góry.zdarza się nawet najlepszym machnąć,tak z 3 razy :? ale wiem .pruc to nikt nie lubi

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem o czym piszesz. Rzeczywiście można się zniechęcić od tego prucia, ale nie poddawaj się, bo wyłania się piękny haft :)).

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem pewna, że kryzys minie i powstanie cudna róża. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że już dziś jest dobrze, lepiej. I wyszywasz dalej z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie poddawaj sie Aniu bo efekt koncowy jest tego warty. Jak zahaftujesz ten obszar to zapomnisz o tym pruciu. A do czerwca na pewno zdazysz. Odpocznij sobie chwilke ;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dlatego nie biorę żadnych zleceń :)
    A tę różę muszę kiedyś wyszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  18. podziwiam za cierpliwość ja po jednym pruciu odłożyłabym robótkę na bok na kilka dni

    OdpowiedzUsuń
  19. Очень красиво получается! Желаю справиться со всеми трудностями!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czasem tak bywa. Nie panikuj, do czerwca nie zdążysz? Przecież Ty masz turboigłę.... Jak przebrniesz przez to miejsce to dalej pójdzie gładko. Ja myślę, że najpóźniej na koniec kwietnia ją obejrzymy. Głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu, że we mnie wierzysz...ale ta róża idzie mi naprawdę topornie :/

      Usuń
  21. Złośliwość rzeczy martwych- róże piękne , więc do pracy ha ha pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu na pewno trudności miną. Myślę, że za bardzo się starasz i wtedy zdarzają się pomyłki. Tak miałam przy metryczce na zamówienie - tak bardzo się starałam, żeby się nie pomylić. Przy kolosach więcej pracy a pomyłek mniej, bo wyszywam dla siebie. POWODZENIA ♡

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu na pewno trudności miną. Myślę, że za bardzo się starasz i wtedy zdarzają się pomyłki. Tak miałam przy metryczce na zamówienie - tak bardzo się starałam, żeby się nie pomylić. Przy kolosach więcej pracy a pomyłek mniej, bo wyszywam dla siebie. POWODZENIA ♡

    OdpowiedzUsuń
  24. Prucie... która z nas tego nie przeżyła? Ja całkiem niedawno prułam spory kawał haftu, bo przesunęłam całą kolumnę wzoru o 3 linie... brr... Ale spokojnie, irytacja mija :)
    Mam do Ciebie inną sprawę - poszukiwałaś chyba kiedyś wzoru do takiej żółtej róży z tej serii... Jeśli jeszcze nie masz tego schematu, to odezwij się do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc zdarza mi się postawić krzyżyk nie w tym miejscu co trzeba, ale jak wiem, że nie zrobi to wielkiej różnicy, zostawiam jak jest :). Nie zmienia to faktu, że prucia nie znoszę, robię to w ostateczności :).

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak czasem bywa, ale nie ma co się stresować. Jutro będzie lepszy dzień:) Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Aniu, może warto odłożyć różę na chwilę... Wiesz jak to jest... jak człowiekowi zależy, to zawsze coś się po drodze pokićka. Obyś już nie miała takich wnerwiających przygód z tym haftem.

    OdpowiedzUsuń
  28. Prucie to istny koszmar, też mi się zdarzało po 3-4 razy pruć, ale potem kilka oddechów, spacer i siadałam do haftu z nową energią i wszystko szło już gładko :) Polecam :) I mam nadzieję, że już Ci się nie przytrafi żadne prucie i a haftowanie różyczki da Ci wiele przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Czasami człowieka dopada jakaś pomroczność:) Ale jak już wyjdzie się z tego to leci wszystko super:) Różyczka zapowiada się super.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Kilka dni odpoczynku i z przyjemnością do niego wrócisz :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Piękny haft :). Pomyłki każdemu się zdarzają... Czasem warto się zastanowić, czy koniecznie trzeba pruć, bo drobny błąd niekiedy nie jest widoczny, nie zaburza kolorystyki czy proporcji. A jak już muszę pruć i ciągle coś nie idzie, to odkładam, odpoczywam i zaczynam nieco później, z nowym nastawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  32. Prucie, a po nim zniechęcenie do dalszej pracy, wszyscy to doskonale znamy :)) Ten stan po paru dniach mija i znów z chęcią sięgamy po tamborek. Będzie piękny haft, dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
  33. O, rany, mnie też się czasem to zdarza, a pruć nie znoszę, ale jeśli obok już tyle wyszyte, to nie ma rady - trza się zawziąć! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie poddawaj się trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Czasem tak bywa!
    Ale wierzymy w Ciebie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i wizytę na moim blogu :)
Miło mi, że go odwiedzacie :D