Miało być tak pięknie...
co chwilę słyszałam lub czytałam,
że mam turbo igłę...
i mam za swoje.
W środę, gdy miałam już tyle
żółtej papryki,
ku mojemu zdziwieniu zauważyłam,
że pomyliłam kolory...
znaczy się wszytkie są żółte, ale akurat ten symbol,
który wyszywałam,
okazał się być nie tym numerem,
który mi się wydawało, że powinien być :(
Wszystko mi opadło...
igła, ręce, zapał do wyszywania...
Nawet ryczeć mi się nie chciało,
bo przecież niczego by to nie zmieniło.
Przez chwilę nawet pomyślałam,
że tak zostawię
(chyba to końcówka migreny takie głupoty mi podpowiadała),
ale zacisnęłam tylko usta i
przez następne 1,5 godziny wypruwałam krzyżyk po krzyżyku.
I znów mam tyle.
Efektem tego jest to,
że od środy wieczora do dziś nie miałam igły w dłoni.
Wczoraj leniuchowałam,
dziś byłam na zakupach
(pół godzniny wybierałam sobie sandały),
zażyłam trochę słońca pieląc warzywnik.
Może wieczorem zacznę wyszywać sowę.
Od zielnika muszę najwyraźniej odpocząć...
ale tylko troszeczkę :P
To tyle z frontu ...
Udanego długiego weekendu Wam życzę...
nie spieczcie się na słonku zanadto ;)
Czasami potrzebna jest przerwa - nawet od zielnika;) Gdy odetchniesz, znów pójdzie jak z płatka:)
OdpowiedzUsuńOdpoczniesz i szybko wszyściutko nadrobisz ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przerwa jest Ci potrzebna :-) Nowy hafcik skutecznie poprawi samopoczucie i po odpowiednim odpoczynku z pewnością z radością weźmiesz się z powrotem za papryczkę!
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu :-)
Witaj w klubie, wczoraj parę razy przesuwałam krzyżyki i myliłam kolory. Do szybkiego prucia polecam prujkę, szkoda czasu na wyciąganie nitek i tak nie nadają się do dalszego użytku, bo są mocno przetarte.
OdpowiedzUsuńWszystkie nici poszły do kosza :-(
UsuńPrucie nie jest fajne... Ja w takich momentach zazwyczaj nie wypruwam tylko "podnoszę odcienie o numer (ton) jaśniejsze bądź ciemniejsze, zależy w którą stronę się pomyliłam. Ale tak to chyba tylko raz mi się zdarzyło. Hafcik zapowiada się pięknie!
OdpowiedzUsuńChyba każdej z nas zdarzyła się taka wpadka. Wiem, jak to zniechęca. Niemniej warto się pomęczyć, bo ten haft jest śliczny. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspółczuję, żadna z nas nie lubi takich wpadek. Tylko mnóstwa pracy i zapału żal.
OdpowiedzUsuńCzasem tak się niestety zdarza :( Najważniejsze, że nie rzuciłaś tym haftem w kąt tylko stawiłaś czoła tej pomyłce.
OdpowiedzUsuńOdpoczniesz i z nowym zapałem wrócisz do tej papryki :)
Współczuję, tyle pracy w to wlozylas :( Myślę, że przerwa w postaci sowy dobrze zrobi i z nowa energią wrócisz do tego haftu. Przyjemnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie hafciarki znają ten ból... odpocznij od tego haftu, a z pewnością wróci ci zapał :)
OdpowiedzUsuńRównież nie lubię prucia. Trzymam kciuki, żebyś szybko nadrobiła pomyłkę
OdpowiedzUsuńZdarza się, głowa do góry i do przodu :) Nie myli się tylko ten, co nic nie robi. Odpocznij od zielnika, a potem wróć do niego ze zdwojoną energią :)
OdpowiedzUsuńNawet najlepszym zdarza się pomylić ;) szybko nadrobisz, drugi raz robi się szybciej. W tym tygodniu prawie codziennie się myliłam i prułam ;( to nie był najlepszy tydzień. Naładuj się i do dzieła!
OdpowiedzUsuńNa pewno nadrobisz ważne żeby się nie łamać :)
OdpowiedzUsuńHmmmm......przykro mi Aniu, prucie to najgorsza rzecz. Mam wrażenie, że zawsze dwa razy dłużej schodzi na pruciu niż na haftowaniu. Dobrze pomyślałaś - mała przerwa dobrze Ci zrobi! Pozdrawiam równie słonecznie - ja już zażyłam kąpieli słonecznej w ogródku! :)
OdpowiedzUsuńPrucie jest okropne, tym gorsze gdy się widzi, ile już tego wyszyłaś. Ale Ty i z tym poradzisz sobie szybko. Głowa do góry :) Znowu czerwona papryka króluje niepodzielnie ;)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, nieraz udało mi się pomylić nici. Tylko ja nie miałam tyle cierpliwości. Wypruwałam i klęłam pod nosem ;)
OdpowiedzUsuńOdpoczniesz od haftu i wrócisz do niego z takim samym zapałem jak na początku :)
Nie lubię, bardzo nie lubię :( Łączę się w smutku... mam jednak nadzieję, że szybko nadrobisz krzyżyki i znowu zachwycimy się postępami :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, takie sytuacje się ciężko przechodzi, ale przerwa dobrze zrobiła na pewno;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrucie jest niemiłe, ale czasem się zdarza, niestety:(
OdpowiedzUsuńOdpoczynek i zmiana robótki na pewno pomoże:)
Bez prucia się nie liczy! Ja też tak mam, że gdy zaliczę prucie, to muszę od haftu odpocząć. Ale czerwona papryczka wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńWyhaftuj proszę takie cudne maki jak w twoim banerku:) Jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńPaulino mam chyba jeden wzór z podobnymi makami...może kiedyś się za niego wezmę :)
UsuńWspółczuję. Ja też czasem trafiam na taki dzień,że co krok muszę pruć.
OdpowiedzUsuńnikt nie lubi prucia, to fakt, ale nie przejmuj się :) i tak dobrze ci idzi z tym haftem :)
OdpowiedzUsuń