poniedziałek, 26 października 2015

Październikowy misz masz...

Ostatnio sama nie wiem
za co się zabrać :/
Po ukończeniu róży postanowiłam ponownie
wyszyć sowę RTO - Listopadową.
Chciałam ją wykorzystać do stworzenia 
małego portfelika,
ale sowa, wyszyta na Belfaście, okazała się za duża :(

Stwierdziłam, że skończy na nowym kalendarzu,
ale najpierw muszę go kupić :P

 W tzw. między czasie próbowałam się bawić wstążeczkami.
Moje pierwsze potyczki wyglądały tak...

 To fioletowe to coś na kształt chryzantemy...
daleko jej do oryginalu,
ale będę szlifować warsztat jak poczuję wenę ;)


Żółte kwiatuszki to takie puszczenie wodzy fantazji, 
bez konkretnego kierunku.

Hafty są małe, 
śmiało mogę je wykorzystać do zrobienia kartki 
na urodziny czy imieniny.
Zobaczymy.

Od kilku dni biję się z myślami,
 igła jakoś nie trafia do ręki 
i nic nowego nie powstaje,
a zaczęty wcześniej sampler leży i czeka...
Nie lubię takiego stanu...
trzymajcie kciuki żeby szybko mi przeszło ;)

Za oknem słoneczko,
więc można się cieszyć jesienią...
ewentualnie kawką/herbatka na wynos :P
Trzeba dostroić się do czasu zimowego ;)
Pozdrawiam Was serdecznie!


piątek, 16 października 2015

Sketchbook roses - finał :)

Nie przypuszczałam, że koniec nastąpi tego samego dnia
kiedy publikowałam poprzedni post.
Siadłam i za chwilę wazon był gotowy ;)
Powiem szczerze, że backstitche dały mi popalić...
lubię je robić, ale jak do najbliższego krzyżyka daleko,
 to sprawa trochę się komplikuje.
Koniec biadolenia, 
pokazuje jak to wyglądało tuż przed zakończeniem...

Następnie było prasownie,
przymiarki do ramki,
w efekcie wygląda to tak.

DANE  TECHNICZNE: 

Wzór: Sketchbook roses - autor Peter McGowan
Wielkość wzoru: 147 na 245 krzyżyków
Nici: mulina DMC - 24 kolory
Tkanina: len Belfast 32 ct, kolor naturalny jasny
Wielkość gotowego haftu: ok. 25 x 39 cm
 
 Zdjęcia takie sobie, 
bo pogoda taka, że nijak nie da rady zrobić fajnych ujęć.
Musiałam jednak się spieszyć, 
bo haft jest prezentem 
i trafi za chwilę w inne ręce ;)

Z efektu jestem zadowolona,
haft jest naprawdę ładny,
a mój Mąż zatwierdził prezent 
(w końcu to dla jego taty) :P

 *
 
Mam nadzieję,
że Was nie rozczarowałam...
Wracam zatem do różanego samplera,
w planie mam też coś nowego,
ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

Udanego i owocnego weekendu Wam życzę! 
W razie zimna proponuję kocyk i coś ciepłego do picia  ;)

 

środa, 14 października 2015

Sketchbook roses - odsłona III

To już dwa tygodnie jak nie pokazywałam 
postępów przy wyszywaniu róż.
Troszkę przybyło,
więc już śpieszę pokazać
jak to wygląda ;)
 Druga róża nabrała w końcu kształtów...
ona nawet bez konturów wygląda jak róża :P
 Kontury pozwoliły ukazać kwiaty w tle.
 Główki skończone, zaczynamy zabawę w zielone ;)
 Te brązy na liściach średnio mi pasują, 
ale nie chciałabym ingerować w kolory oryginalnego wzoru,
tak widocznie musi być.
Jeden  listek ubrany, zabieram się za drugi.
 Tak prezentuje się góra wzoru...
mogłam rzucić okiem na tą część 
podczas przedkładania tamborka.
Liście skończone...
teraz tylko łodyżki i wazon (a raczej szklanka :P)
Zostało mi półtora tygodnia...powinnam zdążyć :D
Ramka kupiona, tylko czeka na gotowy haft.

*

Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednimi postami...
miło mi, że we mnie wierzycie :D
Pozdrawiam!

poniedziałek, 12 października 2015

VI edycja konkursu "Inspirujemy Kolorem"

Jak wspominałam, wzięłam udział 
w VI  edycji konkursu Inspirujemy Kolorem.
Był to mój  pierwszy raz
i nawet nie przypuszczałam,
że będę miała możliwość 
uczestnictwa w gali rozdania nagród,
która odbyła się 9 października w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi
Powiem Wam szczerze,
wydarzenia jakie miały miejsce jeszcze we czwartek  spowodowały,
że do  piątkowego rana wyjazd wisiał na włosku...
a raczej na paznokciu...mojego ślubnego ;)
Mąż jednakże był do tego stopnia dumny,
że moje prace zawisną w tak zacnym miejscu,
że nawet przeszywający ból
nie przeszkodził nam w podróży do Łodzi.
Kochanie...jestem Ci niezmiernie wdzięczna!

Ale do rzeczy...
napiszę szczerze...zdjęć nie mam,
albo inaczej...mam, ale są do tego stopnia beznadzieje,
że wolałam posłużyć się tymi z katalogu.
Wystawa była tak (moim zdaniem) niefortunnie zlokalizowana,
że zamiast haftów to widać na nich odbijające się okna lub lampy :(

Prace były różne tematycznie, przeważały tzw. kolosy...
czyli zupełnie nie moja bajka.
Smutne było to, że osoby zajmujące się aranżacją wystawy 
chwilami chyba nie myślały nad tym co robią...
hafty zawieszone w złej orientacji robiły naprawdę złe wrażenie.


Czy powyższe bratki nie powinny być powieszone inaczej?
Sampler Eli  prezentował się pięknie...
niestety wystawca nie zadbał aby materiał został odpowiednio napięty :(

Tu piękne prace Asi ...obrączki zrobiły na mnie wielkie wrażenie :)




Tu widać wyróżnioną Jemiołuszkę...
mnie jednak bardziej urzekł Dzięcioł...
wiadomo kocham jesienne barwy.
Hafty wyjątkowo staranne!




Na tej stronie widać Błękitne Tancerki Chagi  
Na żywo prezentowały się pięknie.

Poniżej znajduje się jabłko w złotej oprawie...
wyjątkowo kunsztownie wykonany haft.












Bardzo ładne bukiety róż...
te w wazonie właśnie goszczą na moim tamborku :)







Dwa hafty osoby, która uzyskała I miejsce w konkursie...
jeden, którego nie tylko ciekawy wzór przyciągnął moją uwagę
(na żywo było widać, że wyszywano go rzędami, chyba po 10 x)
i drugi, który wykonany perfekcyjnie (ten zwycięski).
Jak to się stało, że autorką jest ta sama osoba...
pozostaje dla mnie zagadką.






Spodobały mi się torebki...
lubię użytkowe wykorzystanie haftu :)


Za kolosami nie przepadam,
ale Jezioro ma coś w sobie.






Wenecja też przyciągała wzrok...przynajmniej mój.







Nova Joanny  robiła ogromne wrażenie...
tyle kolorów i rodzajów ściegów...
szkoda że nie została zauważona przez Jury.
Za to torba z wzornikiem nici DMC zyskała aplauz...
szkoda tylko, że jej ekspozycja była tragiczna :( 



Poszewka z mieczykami wyszytymi haftem płaskim
 prezentowała się wspaniale...zawsze miałam słabość do tych kwiatów.






Spodobały mi się też irysy...połączenie haftu krzyżykowego, 
wstążeczkowego i koralikowego.
Zimorodek wykonany haftem płaskim wyglądał zjawiskowo.





Dojrzewanie...tylko wyróżnienie,
ale praca przykuwająca wzrok niejednego obserwatora.








Inne prace nie zrobiły piorunującego wrażenia,
zresztą czas na oglądanie był dość okrojony.

Moje odczucia...
uważam, że było warto jechać do Łodzi
 i zobaczyć wszystko na własne oczy.
Nieważne, że moje prace pozostały niezauważone.
Fakt, że mogłam zobaczyć 
hafty innych hafciarek/hafciarzy jest bezcenne.
Poznałam Elę i Joannę...bardzo mi było miło dziewczyny,
że czekałyście przy moich haftach:D
Szkoda, że nie mogłyśmy pogadać dłużej...
może kiedyś uda się to nadrobić,
zwłaszcza, że Joanna jest z sąsiedniej Bydgoszczy ;)

Mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w kolejnej edycji...
zapałam miłością do jakiegoś wzoru i po przelaniu miłości na len
pokażę Polsce moje "dzieło";)
Kto wie co przyniesie przyszłość...
nie ma co się poddawać...
gusta ludzi (Jury) się zmieniają...i szansa zawsze jest...
kto nie próbuje, ten się nie przekona...
próbujcie zatem...warto pokazać innym,
że haft jest wciąż żywy 
i zajmują się nim osoby w coraz młodszym wieku.

Tym co dotrwali do końca mojej tyrady - DZIĘKUJĘ,
tym co polegli już na początku - ROZUMIEM ;)
Wszystkim - DZIĘKUJĘ, że zaglądacie!