Chyba w końcu odbiłam się od "dna"!
Nareszcie zaczęło mi się chcieć działać i po kilku krzyżykach nadal mi się chcę :)
*
Przez weekend zaczęło powstawać TO...może ktoś zgadnie co to.
Wyszywam Jego Mościa na lnie Belfast 32 ct - kolor Raw,
który kupiłam podczas wspólnych zakupów z
Może i one pochwalą się na swoich blogach jakie cuda kupiły :)
Moje zakupy były skromne, ale bardzo mnie cieszą...będę miała na czym wyszywać przez jakiś czas.
Zaopatrzyłam się w spory kawałek lnu Belfast 32 ct w kolorze Antic White oraz mniejszy właśnie we wcześniej wspomniany w kolorze Raw, do tego zakupiłam troszkę koralików, które wykorzystam przy hafcie i igły do wyszywania nimi (zwykłe nie chcą przechodzić przez te maleństwa).
Dziewczyny zgodziły się aby wspólna przesyłka przyszła do mnie, dzięki czemu mogłam "pomacać" to co one zamówiły. Po dokładnym obmacaniu (nie bójcie się, śladów nie ma ;) przesyłkę wysłałam do Ani...zapewne jutro lub w środę będzie już u niej. Ania i Aga umówiły się na wspólną kawę i dalszy podział zakupionych wspaniałości :D
Dziewczyny raz jeszcze dziękuję, że wspólne zakupy!
**
Z perspektywy czasu stwierdzam, że przerwa w krzyżykach dobrze mi zrobiła, bo zaczęłam wyszywać 2 nitkami co 2 nitki tkaniny i to co wychodzi naprawdę mi się podoba...oczy mi zwyczajnie odwykły od maciupkich krzyżyków i teraz jest o.k., bo w końcu taki sposób wyszywania na lnie 32 ct to jakby wyszywanie na aidzie 16 ct, tylko trzeba troszkę bardziej pilnować gdzie się igłę wbija ;)
Jestem pozytywnie nastawiona...na reszcze, po prawie 2 miesiącach stagnacji i zniechęcenia :D
W domu panuje jakaś "zaraza" - taką pieszczotliwą nazwę wymyśliłam dla jelitówki, która zagościła w miniony weekend i przez tydzień opanowała wszystkich domowników i osoby które miały dłuższy kontakt z moimi dziećmi (moich rodziców)...tylko ja się ostałam...dziwne...ale wychodząc z założenia, że "licho złego nie bierze", to czegóż innego można było się spodziewać :P
Kończąc zatem dzisiejszą tyradę, chorym zdrowia życzę, strapionym wytrwałości (w końcu i dla Was wyjdzie słońce), a smutnym zakupów przydasiowych, bo one zawsze podnoszą na duchu :D
Dziękuję za Wasze ciepłe słowa pod ostatnim postem...dobrze wiedzieć, że kilka osób dobrze mi życzy...buziaki dla Was!
Próbuje zgadnąć, myślę że to będzie miś Tatty Teddy w zimowym wydaniu z niebieską czapeczką na głowie.
OdpowiedzUsuńNo nareszcie ruszyłaś z krzyżykami! :) A zakupy? Obojętnie czy mniejsze czy większe zawsze hafciarkę ucieszą :) czekam na zastosowanie tych cudnych tkanin!!!!
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że wiadomo co to będzie. ;) Ulubiony miś i ulubione włoskowate kontury :P Już nie mogę doczekać się efektu końcowego
OdpowiedzUsuńZapowiada się kolejny milutki miś...... a zakupy naprawdę udane.
OdpowiedzUsuńZakupy zawsze cieszą i to najlepszy sposób na motywacje :)
OdpowiedzUsuńA zapewne będzie to misiak Tatty Teddy, pewnie jakiś zimowy, świąteczny....
Oby dalej tak ktrzyżyki szybko się stawiały...
Mi pogoda nie sprzyja w xxx. :(
Aniu, Twój powrót do krzyżyków, to najlepsza wiadomość dziś :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wrócił Ci zapał i chęci. Cudny misio powstaje, a zakupy godne pozazdroszczenia :)
Tez mysle ze to jeden ze slodkich misiow tatty tedy :-). A zakupy super, uwielbiam ten len. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńodwyk się czasem przydaje,zakupy cudowne :) a misiu to tatty tedy jeszcze kilka kłaczków i futerko i będzie gotowy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że z takim zapałem wróciłaś do haftowania! Życzę dni wypełnionym wyszywaniem i pełnych radości :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wróciłaś pełna energii!:) Czekam na miśka w pełnej krasie:)
OdpowiedzUsuńKtóż inny, jak nie połatany misio? Dobrze, że jesteś i wracasz do siebie :) Nieodmiennie zdrówka dla Ciebie i całej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńBędzie Misio Tatty Teddy śliczniutki :)
OdpowiedzUsuńTego miśka kocham od zawsze :) czekam na cały hafcik :) A Tobie dobrej kondycji zdrowotnej życzę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ładny miś :) Fajnie, że wróciły chęci do wyszywania i tak trzymaj :) Hafciarskie zakupy, nawet te najmniejsze zawsze sprawiają dużo radości :)
OdpowiedzUsuńWitaj. Zwiedziłam Twojego bloga, śliczne hafciki tworzysz:) Miś nad którym teraz pracujesz zapowiada się ślicznie:) pozdrawiam i zapraszam do siebie http://zauroczonahaftami.blogspot.com/ Sylwuska
OdpowiedzUsuńPowroty są ciężkie, ale dobrze się wraca gdy wie się, że ktoś na nas czeka :-)
OdpowiedzUsuńCieszę, że jesteś :-) Miś będzie cudny a zakupy extra!
czekam na kolejne wpisy :-)
Ha! Misiu Teddy:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńAniu, jest czas siania i czas zbierania; jest czas intensywnego uprawiana życia i czas odpoczynku. Ja teraz też mam przerwę ale wrócę do haftu z całą pasją.
OdpowiedzUsuńA teraz sobie poszyję.
Zakupy wyszły fajnie - powtórzymy jeszcze napad na sklep :D
Dam znać jak dojdzie paczka.
Chwaliłam tego jegomościa na fb. Fajnie wyszedł :)
OdpowiedzUsuńraz się chce, raz nie, raz to chcenie wraca, raz odchodzi nie wiadomo czemu i gdzie...chyba wszyscy tego doświadczamy.... ale miś będzie...
OdpowiedzUsuńZnajomy misiek. Zakupy- oj zazdroszczę tych wspaniałości. U mnie też wirus jakiś się przyplatał ale na szczęście nie jelitówka bo wtedy zawsze ląduję w szpitalu brr
OdpowiedzUsuńRewelacyjne zakupy!:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że zdecydowałyście się na wspólne zakupy. Ciekawe co jeszcze dziewczyny nabyły :), mam nadzieję, że będą się chwalić.
OdpowiedzUsuńJuż widać, że powstaje słodki misiak :)
OdpowiedzUsuńSuper że wena wróciła, życzę zdrówka :) pozdrawiam gorąco
OdpowiedzUsuń